Upokorzenie triumwiratu
18 lutego miał rozpocząć się pokojowy marsz pod parlament. Na czele tym razem Tiahnybok, Jaceniuk i komendanci Majdanu. Tylko że tu już nie ma miejsca na jakiekolwiek pokojowe marsze - są kolejne zamieszki, trupy, płoną budynki. Berkut odbija barykady, na Majdanie aż czarno od mundurów znienawidzonej formacji. Jedna tylko noc przyniosła 206 rannych, z których 16 zmarło. Jedenastu zostało zastrzelonych z broni myśliwskiej. 21 lutego Jaceniuk, Tiahnybok i Kliczko podpisali porozumienie z Janukowyczem. Najważniejszym punktem było rozpisanie wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
Majdan cierpliwie czeka na wynik rozmów, żegna tych, którzy zginęli. W sumie już sto trumien. Tymczasem na telebimie trójka przywódców ściska dłoń temu, który za tę tragedię jest odpowiedzialny. W końcu zjawiają się na Majdanie, dumni, szczęśliwi, zwycięscy. Tłum nie wytrzymuje. Na scenę wskakuje dwudziestosześciolatek, Wołodymyr Parasiuk, odbiera mikrofon Kliczce i krzyczy: "Jutro o 10:00 rano Janukowycz ma odejść! Nikt nie będzie czekał do listopada 2014!" Triumwirat schodzi ze sceny. Kliczko na nią jeszcze wróci, by przeprosić. Janukowycz nazajutrz ucieka.