Mata Hari w wiatrołapie
W końcu ustalono, że negatywy przekazywane będą w kawiarence "Frascati" w pobliżu ambasady. Na Oliviera miała tam czekać Małgorzata zaopatrzona w torebkę z kopertą. Uprzednio, miała zgubić "swoich" esbeków pod jedną z kamienic z podwójnym wyjściem, gdzie cierpliwie czekali, myśląc, że udała się do znajomych z wizytą. Kiedy tylko ujrzałaby sekretarza zbliżającego się do kawiarenki, miała czym prędzej wyjść tak wyliczywszy czas, by spotkać się z nim w ciemnym wiatrołapie oddzielającym salę od ulicy. Tam należało szybko przekazać kopertę i wyjść, minąwszy się ze smutnymi panami podążającymi za Olivierem. Sekretarz zaś miał schować przesyłkę pomiędzy kartki książki i zasiąść przy stoliku, gdzie delektował się kawą pod czujnym okiem esbeków. I tak co dwa tygodnie.
Najdziwniejsze jest to, że ten plan powiódł się idealnie, zaś negatywy, przebitki "Dziennika", a później mikrofilmy, wędrowały tak z rąk do rąk przez ponad pół roku. Małgorzata uskuteczniała przebieranki, ukrywała włosy, stosowała wymyślne fryzury, ale jeśli przez ten cały czas "bezpieczniacy" nie zorientowali się w tym procederze, to albo te przebieranki musiały być wyjątkowo udane, albo esbecy - zdecydowanie nie wyjątkowo - ograniczeni.