Spacery z pszczółką Mają
Ciekawą formę protestu wymyślono również w Świdniku. W trakcie emisji "Dziennika" mieszkańcy wystawiali telewizory w oknach i wychodzili na spacer. Wojewoda wyłączył więc prąd w całym mieście, po czym, gdy spacery nie ustały, zarządził godzinę milicyjną o 19:00. Świdniczanie zaczęli więc uskuteczniać przechadzki w porze dziennika popołudniowego. Kolejne przesunięcie godziny milicyjnej byłoby kuriozalne nawet jak na pomysły ówczesnej władzy, w rewanżu więc urządzono łapankę po domach.
Pomysł ze spacerami "kupiły" sąsiednie miasta: Puławy i Lublin. Pomiędzy 19:30 a 20:00 na ulicach panował tłok i ścisk, w ciszy, bez politycznych okrzyków czy deklaracji. Tymczasem w Świdniku wpadli na kolejny pomysł: zamiast zakazanych znaczków "Solidarności" w klapach zaczęli nosić znaczki z pszczółką Mają.