Bunt
Kiedy w obozie wybuchł bunt Sonderkommando (grupa więźniów do zadań specjalnych), ostatni z wielkich buntów w historii niemieckich obozów koncentracyjnych, Marceline ani nikt z jej otoczenia nie zareagował. Żydom udało się wówczas wysadzić krematorium nr IV - zburzyli swą hańbę, "bo co dnia zbierali trupy zagazowanych i rzucali je w płomienie." Potem zaczęli uciekać w stronę lasu, zachęcając innych do pójścia w ich ślady. Marceline nie posłuchała, a uciekinierów wkrótce złapano i zgładzono.
Autorka wspomina, że w tamtym czasie wypaliło się już w niej człowieczeństwo. "Znalazłam się w służbie śmierci. Byłam jej koniem pociągowym, potem jej kilofem." Słowa otuchy i nadziei, które znajdowała w obozowych listach od ojca, nic dla niej nie znaczyły. Dotyczyły świata i rzeczywistości, która przestała dla niej istnieć.