Powstanie Warszawskie wciąż kryje tajemnice. "W faktach są luki i brak logicznego związku"
- Powstanie Warszawskie można dziś porównywać do obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją. Ale Ukraińcom udało się przekonać świat, że ich walka ma globalne znaczenie. Polakom w 1944 roku - nie - mówi Agnieszka Cubała, autorka książki "Wolność'44. Jaką lekcję przynosi nam dziś Powstanie Warszawskie?".
Agnieszka Cubała specjalizuje się w tematyce Powstania Warszawskiego. Opublikowała już kilka książek dotyczących tego wydarzenia. Rozmawiała z uczestnikami i uczestniczkami walk, godzinami czytała dokumenty z tamtych dni, oglądała znane i zupełnie zapomniane zdjęcia. Wciąż odnajduje nowe fakty, buduje nowe interpretacje.
Właśnie ukazała się kolejna pozycja w jej powstańczym cyklu - pierwsza, którą opublikowała we własnym wydawnictwie Agnieszka Cubała Moje Książki. W tomie, zatytułowanym "Wolność'44. Jaką lekcję przynosi nam dziś Powstanie Warszawskie?" porusza kilka wątków, o których w kontekście powstania do tej pory jeszcze się nie mówiło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: To twoja kolejna książka o Powstaniu Warszawskim. Co jeszcze w tej sprawie było do dodania?
Agnieszka Cubała, autorka książek historycznych: Z jednej strony od wielu lat mówi się o tym, że o Powstaniu Warszawskim napisano już wszystko, a z drugiej ciągle odkrywamy nowe wątki, tematy, historie, niesamowite dzieje poszczególnych ludzi albo rodzin. O niektórych zagadnieniach uczymy się w szkołach na lekcji historii. Wydawałoby się, że powinny być świetnie udokumentowane, nie budzić wątpliwości.
Ale nie są?
Okazuje się, że gdy zagłębimy się bardziej w temat, przedstawiane nam fakty nie zawsze do siebie pasują. Pojawiają się luki, brak logicznego związku.
Podasz przykład?
Myślę, że nie tylko dla mnie, ale i dla wielu innych osób, nie do końca wyjaśnionym tematem była decyzja o rozpoczęciu walk w stolicy. Do tej pory kwestia ta budzi wiele emocji i pytań, jest przyczyną sporów, tematem akademickich dyskusji, wywołuje różnorodne reakcje. W jakich okolicznościach zapadła decyzja? Kto miał ją podjąć, a kto najprawdopodobniej to zrobił? Kto wziął na siebie odpowiedzialność? Czy na pewno znamy wszystkich decydentów i grupy wpływów, które wówczas się zawiązały? Kto rozdawał karty w Warszawie a kto w Londynie?
Wiadomo coś nowego na ten temat?
Okazało się, że gen. Tadeusz Komorowski i gen. Leopold Okulicki, których tak chętnie obarczamy winą za to, co się wydarzyło, wcale nie byli głównymi postaciami dramatu. To było prawdziwe "polskie piekiełko" - poszczególne osoby w kręgach dowódczych były mocno ze sobą skłócone. Dziś za ludzi najbardziej aktywnych w sprawie powstania należy uznać premiera Mikołajczyka oraz szefa Biura Propagandy i Informacji – płk. Jana Rzepeckiego, uznawanego za "mózg" całej operacji. Co ciekawe, nazwisko tego ostatniego oficera bardzo rzadko pojawiało się, gdy dyskutowano nad tym tematem, a to właśnie on np. organizował spotkania oficerów AK, na których parł do powstania i propagował tę ideę.
Sposób patrzenia na to, co wydarzyło się w stolicy tuż przed powstaniem, mocno zmienić może także zestawienie ze sobą faktów dotyczących decyzji i zachowań płk. Antoniego Chruściela. Dowódcy powstania w Warszawie, współpracującego z Rzepeckim i będącego pod jego silnym wpływem. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie Rzepecki mógł stać za rozkazem mobilizacji i za rozpowszechnieniem informacji o pojawieniu się w mieście niemieckich czołgów - to wszystko ostatecznie bardzo mocno zaważyło na podjęciu decyzji o wybuchu powstania.
Co jeszcze można dodać w tej sprawie?
Sądzę, że bardzo wiele wyjaśni nam także rozważenie kilku hipotetycznych sytuacji. Co by było, gdyby powstanie zakończyło się sukcesem? Albo - gdyby Sztab Komendy Głównej nie podjął decyzji o godzinie W? Ciekawe zagadnienie stanowi także temat: Powstanie Warszawskie a cechy narodowe Polaków.
To raczej pytania retoryczne, ale jak odpowiedziałabyś na to ostatnie?
Myślę, że zarówno nasze zalety, jak i kompleksy czy też niezabliźnione rany miały wielki wpływ na różnorodne decyzje, zachowania, postawy. Z pewnością nowością w podejściu do tematu jest próba odpowiedzi na pytanie, jak dziś możemy czerpać z doświadczeń uczestników walk; jaką lekcję przynosi nam dziś Powstanie Warszawskie, czy też, jak zmieniło się nasze postrzeganie tego wydarzenia po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Widzisz zmianę?
Z perspektywy tego, co dzieje się dziś w Ukrainie, bardzo interesująco wyglądają związane z powstaniem wątki międzynarodowe, a zwłaszcza postawa Stanów Zjednoczonych. Dla USA Polska nie była wtedy szczególnie ważnym krajem, liczyła się w zasadzie przede wszystkim w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich i zabieganiu o głosy Polonii. Porównanie tych dwóch kwestii może przynieść wiele ciekawych wniosków. Widać tu dużo podobieństw: choćby to, że na samym początku walk nikt nie pomagał powstańcom i Ukrainie, dopiero dzielność na polu bitwy skłoniła inne kraje do pomocy.
Ale jest też duża różnica: Ukrainie szybko udało się przekonać świat, że jest ważnym strategicznie miejscem w sensie globalnym, a jej walka ma znaczenie dla całego świata. W 1944 roku Polakom nie udało się pokazać Warszawy w taki sposób. Sądzę, że dla wielu osób dużo nowych informacji przyniesie także pochylenie się nad zagadnieniem, czy Polska w planach Stalina faktycznie miała stać się 17 republiką radziecką, a także poznanie losów 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego w kontekście Powstania Warszawskiego.
A czemu ty sama nadal się tym zajmujesz?
Do głębszej refleksji na te tematy i zapytania o nie innych osób skłoniły mnie rozmowy z młodymi ludźmi. To oni, patrząc przez pryzmat swoich wyzwań życiowych, próbują mierzyć się na nowo z tym trudnym zagadnieniem, poruszając przy okazji kwestie, o których do tej pory mało się mówiło.
Ważnym wątkiem tej książki jest temat wolności. Co znaczyło to pojęcie dla twoich rozmówców i rozmówczyń?
Myślę, że walka o wolność to kwintesencja Powstania Warszawskiego. A przy okazji temat, dzięki któremu możemy lepiej zrozumieć ideę tego zrywu. Znaleźć wspólny mianownik między naszymi codziennymi problemami, dylematami, wyborami a sytuacjami, z którymi musieli mierzyć się uczestnicy walk. Kiedy dwadzieścia lat temu po raz pierwszy rozmawiałam z łączniczką z batalionu "Zośka" – Anną Borkiewicz-Celińską, opowiadała mi, że pod koniec lipca 1944 roku młodzi ludzie myśleli i czuli, że wolność jest na wyciągnięcie ręki, stoi tuż obok, za zamkniętymi drzwiami. Wystarczy je tylko uchylić, by móc po nią sięgnąć.
Sądzę, że to właśnie dlatego pierwsze dni epopei powstańczej przepełnione są tak bardzo opowieściami o oddychaniu wolnością. Szalonym, młodzieńczym, pełnym radości, nadziei i optymizmu syceniu się nią, upajaniu, a nawet zachłystywaniu. To wszystko dawało poczucie szczęścia, ale i ogromnej siły, sprawczości. Odbicie tego odnajdujemy w słowach Anny Swierczewskiej-Jakubowskiej, Jana Nowaka-Jeziorańskiego czy Jeremiego Przybory.
Która z historii zrobiła na tobie szczególne wrażenie?
Ogromnie cenna okazała się dla mnie możliwość poznania historii żony redaktora Mariana Turskiego – Haliny Paszkowskiej, po wojnie operatorki dźwięku w takich filmach jak "Nóż w wodzie" czy "Zezowate szczęście". Jako osoba pochodzenia żydowskiego patrzyła na powstanie z zupełnie innej perspektywy. Wcześniej musiała się nieustannie ukrywać. Nie wiedziała, gdzie będzie mieszkać, czy dostanie coś do jedzenia, czy ktoś jej nie zdradzi, nie wyda. Dlatego, gdy przyłączyła się do walczącego na Powiślu Zgrupowania "Konrad", oddział "Rafałków", poczuła ogromną wolność – dla niej słowo to oznaczało każdą sytuację, w której mogła walczyć z wrogiem, co przed 1 sierpnia wydawało jej się nierealne. Poza tym wspomniała o innej niezwykle ważnej kwestii – o podleganiu takim samym prawom, jak wszyscy inni Polacy, znajdujący się w Warszawie. Jeśli spadnie bomba, to zginie, tak jak wszyscy inni znajdujący się w pobliżu. Ten motyw równości, takich samych praw, braku wykluczenia wydaje się być bardzo istotny także dzisiaj. Sądzę, że to kolejny temat, który bardzo nas łączy z powstańcami.
Choć to książka bardzo warszawska, pojawia się tam także sporo wątków pozastołecznych, choćby pytanie o znaczenie powstania dla reszty Polski. Czego dowiedziałaś się na ten temat?
To wciąż rzadko poruszana kwestia. Zwróciłam na nie uwagę, gdy dwa lata temu zaproponowano mi zajęcie się tematem udziału Wielkopolan w tym zrywie. Oczywiście zdawałam sobie wcześniej sprawę z faktu, że w walkach w stolicy uczestniczyły osoby z Gdańska, Torunia, Poznania, Krakowa, Białegostoku, Lublina czy Wilna. Ale nie widziałam w tym osobnego zagadnienia. Dopiero słowa Zofii Grodeckiej, pochodzącej ze Lwowa, mieszkającej w czasie wojny w stolicy, a po 1945 roku w Poznaniu, uświadomiły mi, że zryw ten nie był wydarzeniem lokalnym, ale ogólnopolskim czy narodowym. Zwłaszcza, że na pomoc walczącym w Warszawie ruszyły jednostki AK ze wszystkich stron kraju.
Trafiły tam?
Poza oddziałami dowodzonymi przez por. Adolfa Pilcha, idącymi z Wileńszczyzny oraz tymi z okolic samej Warszawy, nikomu więcej nie udało się dotrzeć do miasta.
Dużo twoich rozmówczyń i rozmówców po powstaniu opuszczało Warszawę i nigdy już tam nie wróciło. Dlaczego?
Po wojnie w ogóle wielu warszawiaków opuściło stolicę. Powody były rozmaite. Niektórzy nie mieli już gdzie wracać – ich dom był zburzony albo zajęty przez nowych lokatorów, których nie można się było w żaden sposób pozbyć. Innych łączyło z miastem wspomnienie zbyt wielu trudnych, dramatycznych, wręcz traumatycznych wspomnień: śmierci, gwałtów, cierpienia, upodlenia. Dlatego uznali, że powinni zacząć wszystko od nowa. Nie tylko w znaczeniu metaforycznym, ale i dosłownymi. Byli i tacy, którzy za działalność w AK, udział w powstaniu, a zwłaszcza późniejszą przynależność do podziemia musieli się ukrywać czy wręcz uciekać przed aresztowaniami. Wybierali często tzw. Ziemie Odzyskane. Wielu z nich na swoje miejsce na ziemi wybrało także Gdańsk i Pomorze.
Rozmawiał Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
Książka "Wolność '44. Jaką lekcję przynosi nam dziś Powstanie Warszawskie?" Agnieszki Cubały trafiła do sprzedaży 27 lipca.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski