Propagandowa "pomoc" Sowietów
Po upadku Starego Miasta żołnierze niemieccy ściągnęli całą swoją ciężką artylerię i przypuścili szturm na Północne Śródmieście. Rozpoczął się trwający kolejne dni nieprzerwany ostrzał tej dzielnicy. Niebawem zajęte zostało Powiśle, a jedno z głównych zadań "Wiry", dostarczanie meldunków, stawało się prawie niemożliwe. "Najgorsza trasa wiodła z drugiego końca Wiejskiej na Plac Trzech Krzyży. Byłam wystawiona na kule, snajperzy atakowali bezustannie (...). Obszar ten był także celem "gołębiarzy", strzelców ukrywających się na strychach, albo przyczajonych na dachu" - opowiada we "Wspomnieniach".
W połowie września Armia Czerwona nareszcie ruszyła z praskiego brzegu Wisły i w sercach wielu Polaków rozbłysła nadzieja na pomoc. Szybko okazało się, że cała aktywność Sowietów to czysta propaganda. "Strategia Stalina chyba polegała na tym, że chciał przyspieszyć całkowite zniszczenie AK, dokonywane niemieckimi rękami, by ułatwić sobie podporządkowywanie Polski" - uważa "Wira", która po kapitulacji postanowiła opuścić Warszawę wraz z ocalałymi żołnierzami jako jeniec wojenny.