Żywotne idee
Tomasz Pstrągowski: W większości opowieści postapokalipsy ideologie umierają jako pierwsze. W uniwersum "Metro 2033" niemal od razu po zagładzie odradzają się komunizm i faszyzm. Podobnie jest w Pana książce. Skąd ta wiara w przetrwanie szkodliwych idei?
Paweł Majka:Sądzę, że ideologie są bardziej żywotne, niż nam się wydaje. Tu Glukhovsky trafił w sedno - nawet po atomowej zagładzie będziemy potrzebować "czegoś więcej" - to może być religia, może być ideologia. W "Kantyczce dla Leibowitza" natychmiast po zagładzie pojawia się nowa ideologia - zideologizowana nienawiść do nauki i techniki. Jestem przekonany, że tam, gdzie pojawiłoby się kilka osób, zaraz zaczęłyby się dyskusje na temat jak świat powinien zostać urządzony, jakie prawdy są prawdziwsze i tak dalej. U Glukhovskyego ci, którzy przeżyli sięgają do starych wzorców. Jest to komunizm i faszyzm, bo te ideologie są bardzo mocno obecne w rosyjskiej mitologii politycznej. Nie jestem pewien, czy w Polsce wyglądałoby to podobnie i dałem temu wyraz w powieści, choć zachowałem nomenklaturę zastosowana przez Glukhovskyego, żeby łatwiej było mi wejść z nim w dyskusję.
Tomasz Pstrągowski: W powieściach z uniwersum "Metro 2033" bardzo nieostro przedstawia się sam konflikt nuklearny i jego przyczyny. Jak Pan myśli, dlaczego wybuchnie III wojna światowa?
Paweł Majka: Wolałbym, żeby nie wybuchała wcale. Ale możemy pokombinować. Ponieważ wojna tego typu jest nieopłacalna dla wszystkich, wydaje mi się, że jedyna przyczyna jej wybuchu musi być irracjonalna. A zatem stać będą za nią albo fanatycy - religijni, bądź ideologiczni albo zwyczajni szaleńcy, na przykład jacyś politycy doprowadzeni do ostateczności, przekonani, że nie mają już nic do stracenia. Ewentualnie wojna wybuchnie przez przypadek. Podczas Zimnej Wojny zdarzały się takie przypadki - coś wyglądało na radarze jak nadlatujące rakiety, podnoszono alarm i znajdowaliśmy się o krok od zagłady.
Na zdjęciu:kadr z filmu "Droga"