Surowa wizja
Tomasz Pstrągowski: W Pana powieści, podobnie jak w wielu dziełach z nurtu postapokaliptycznego, dominuje bardzo negatywna ocena ludzi i ich człowieczeństwa. Naprawdę jest z nami tak źle?
Paweł Majka: Nie jestem pewien, czy aż tak negatywnie oceniam ludzi w powieści. Naprawdę tak to wygląda? Przecież część z nich pomaga sobie nawzajem, nawet nieznajomym. Natomiast nie da się ukryć, że jeśli próbujemy przeżyć w niegościnnym świecie zdolni jesteśmy do bardzo paskudnych zachowań. Jedną z zalet ludzkości jest duża zdolność przystosowawcza, ale w świecie postapokalipsy owo przystosowanie najczęściej musi się odbywać czyimś kosztem. Przy czym wydaje mi się, że w "Dzielnicy obiecanej"znacznie gorzej niż ludzi oceniam systemy, jakie organizują im życie po wojnie. Ludzie w mojej powieści zdolni są i do podłości i do altruistycznych zachowań. Nie powinniśmy ich oceniać naszą miara - miarą świata, w którym nie musimy walczyć o przeżycie, w którym prawie wszystkiego mamy pod dostatkiem. Oczywiście, trafiają się wśród nich dranie, trafiają się jednak i ludzie porządni. Jak w życiu.
Tomasz Pstrągowski: Nie wierzy Pan w systemy? Zawsze działają opresyjnie, na szkodę człowieka i społeczności?
Paweł Majka:Wierzę, że systemy są w znacznym stopniu podatne na korozje. Wystarczy jeden marny urzędnik, by zepsuć pracę wielu ludzi. Z jednej strony im bardziej skomplikowany system, tym mniej znaczy w nim jednostka, z drugiej zaś ambitna i bezwzględna jednostka zdolna jest wykorzystać taki system dla własnych celów. I to nawet nie musi być ktoś zły - negatywni bohaterowie "Dzielnicy obiecanej" wierzą, że robią wszystko co mogą, by uratować te resztki ludzkości, jakie ocalały w Nowej Hucie. Ale pozostają poza wszelką kontrolą, z nikim tak naprawdę nie konsultują swoich pomysłów i dlatego mogą dokonywać strasznych rzeczy. Właściwie rozumują już jak tryby systemu, nie ludzie.
Nie jestem anarchistą. Jestem jednak głęboko przekonany, że każdy zinstytucjonalizowany system dąży od pewnego momentu do osiągnięcia niezależności od obywateli, którzy w nim żyją. Bo na krótką metę może się wydawać, że obywatele głównie systemom przeszkadzają.