Uniwersum Glukhovskyego
Tomasz Pstrągowski: Poznał go Pan osobiście? Jakie zrobił na Panu wrażenie?
Paweł Majka: Z Glukhowskym spotkałem się i rozmawiałem raz, podczas jego ostatniej wizyty w Warszawie. Według planów mieliśmy porozmawiać trochę dłużej, ale wszystkich nas zaskoczyły tłumy, które przybyły na spotkanie z nim. Po trzech godzinach podpisywania książek, wciąż jeszcze Empik pełen był fanów. A ja, niestety, musiałem wracać do Krakowa, bo na drugi dzień szedłem do pracy. Wiele więc nie porozmawialiśmy. To inteligentny, sympatyczny facet. Równocześnie twardo stąpa po ziemi i jest zdolny bronić własnego zdania, nawet, jeśli większość byłaby przeciwko niemu. Musi być nie tylko pewien swych przekonań ale i dysponować silnym charakterem, zważywszy na jego przekonania polityczne.
Tomasz Pstrągowski: Nie czuł się Pan nieswojo wkraczając do uniwersum stworzonego przez kogoś innego?
Paweł Majka:Oczywiście, że czułem się nieswojo. To jak samowolne przestawianie mebli w cudzym mieszkaniu, nikt normalny czegoś takiego nie robi. Jednak pociągało mnie doświadczenie, jakie się z tym wiązało. Zwykle lubię konstruować nowe światy, tu na coś takiego nie miałem szans, musiałem skupić się na czymś innym, spróbować sił tak z pewnymi ograniczeniami, jak i wyzwaniami. Było to bardzo interesujące doświadczenie.