''zgarniam brunatne plastry książek / nasłuchuję brzęczenia słów''
Obkłada się podręcznikami i słownikami; w ciągu kilku miesięcy opanowuje język na tyle, by móc się w miarę swobodnie porozumiewać i czytać w oryginale Szekspira. Sama biega wokół wszystkich spraw związanych z przedłużeniem wizy, z załatwianiem stypendium i przede wszystkim poszukiwaniem dachu nad głową, bo u wujostwa jest już "spalona" - ciotka zobaczyła ją, jak przytulała się do schnącej na sznurze koszuli wuja. Tu przemieszkuje tydzień, tam dwa, aż nadchodzi wymarzony dzień rozpoczęcia nauki w Smith College. Początek jest trudny, ale wkrótce radzi sobie nie gorzej, niż studentki, dla których angielski jest językiem ojczystym. W międzyczasie jej nazwisko stało się w kraju znane za sprawą tomiku "Hymn bałwochwalczy", który zebrał bardzo pochlebne recenzje. Ale nie chce wracać, jeszcze nie teraz.