Szopka na pokładzie
Pływająca pułapka otrzymała dwie załogi. Jedna poruszała się po pokładzie węglowca i podkreślała nieszkodliwość statku. Druga pozostawała w ukryciu, a podczas ataku zajmowała stanowiska bojowe. Każdy członek załogi, zwłaszcza tej "oficjalnej", miał swoją wystudiowaną rolę, by w krytycznym momencie odegrać teatr nazywany "panic party". Ktoś miał więc pędzić do szalupy taszcząc pod pachą kota, ktoś wymachiwał klatką z - na wszelki wypadek wypchaną - papugą, jeszcze inny wrzeszczał i utyskiwał na tych, którzy go nie zabrali do szalupy. Tymczasem czterdziestu pozostałych marynarzy czekało cicho jak mysz pod miotłą na sygnał, by rozpętało się pandemonium.