Gdzie ta Arka?
Po powrocie na Ziemię James odszedł z NASA i założył organizację religijną High Flight. Stał się ultra-wierzącym chrześcijaninem. W jego biografiach można wyczytać, że wychował się w religijnej rodzinie, ale porzucił praktykowanie, gdy miał zaledwie 10 lat. A po powrocie z Księżyca Irwin mówił za to już tylko o Bogu. Nazywał siebie "ambasadorem Księcia Pokoju". Podkreślał z mocą, że "chodzący po ziemii Jezus jest ważniejszy od chodzącego po Księżycu człowieka. Jego organizacja religijna działała w wielu miastach USA. - Czuł, że musi podzielić się miłością do Jezusa ze wszystkimi - powiedziała w jednym z wywiadów Mary Irwin.
Z kolei Jezus miał na Księżycu powiedzieć Jamesowi: "Ja jestem jedyną drogą, prawdą i życiem". Można dyskutować nad tą duchową zmianą astronauty, ale to zdeterminowało jego działania na przyszłe lata. I to jak zdeterminowało!