Miejsce 3 Batman & Robin (1997)
Batman zawsze był jednym z najwdzięczniejszych superbohaterów. Jest rzadkim przykładem komiksowej postaci, która posiada głębię. Dlatego filmy o nim zazwyczaj okazywały się artystycznymi i kasowymi sukcesami. Swoją rolę odegrali w tym genialni reżyserzy Tim Burton i Christopher Nolan. Kiedy do tego bohatera brał się Joel Schumacher fajni nie mieli wielu powodów do niepokojów przecież to człowiek, który wcześniej nakręcił rewelacyjną Linię życia i kultowy Upadek. Grozą powiało już przy Batman Forever, ale wszyscy tłumaczyli sobie, że w sumie nie było tak źle, pojawiła się przecież Nicole Kidman i świetnie zagrał Jim Carrey. Może Schumacher wyciągnie wnioski i kolejna część będzie mniej kiczowata.
BŁĄD!
To co zapamiętaliśmy z Batman i Robin to: batsutki George'a Clooneya odciśnięte w pancernym stroju (kilka lat zajęło mi by znów się przekonać do tego aktora), robinsutki Chrisa O'Donnella (wraz z rolą w tym filmie przestał być młodym dobrze zapowiadającym się), fatalny Arnold Schwarzenegger jako Mr. Freeze, Alicia Silverstone jako Batwoman, niewybaczalny brak Batdoga, batmobil przypominający plastikową zabawkę i skrajna głupota bohaterów wierzących w brzydotę Umy Thurman (przed przeistoczeniem się w Poison Ivy).