Mgła i samotny U-boot
Rejs przebiegał pomyślnie aż do feralnego piątku 7 maja. Tego dnia około 4:30 pięcioro pasażerów wyszło na pokład, by podziwiać wschód słońca. Około piątej zauważyli jednostkę płynącą równolegle do "Lusitanii". Był to szybki niszczyciel HMS "Patridge", którego widok uspokoił pasażerów, zapewnianych przez kapitana, że "przez całą drogę jesteśmy chronieni przez okręty wojenne (...) i że niszczyciele okrętów podwodnych będą nas eskortować w Kanale".
Około godziny szóstej "Lusitania" wpłynęła w gęstą mgłę, co wiązało się z niebezpieczeństwem (szczególnie na tych ruchliwych wodach), ale również dawało ochronę przed U-bootami. Mgła utrzymywała się do godziny jedenastej i wkrótce po tym mostek otrzymał meldunek z bocianiego gniazda: "Ląd na bakburcie". W tym czasie zdołano już ustalić, "że u wybrzeży hrabstwa Cork działa tylko jeden niemiecki okręt podwodny, U-20 pod dowództwem kapitana Walthera Schwiegera, utalentowanego i agresywnego dowódcy."