Problemy kadrowe
1 maja 1915 roku kapitan Turner przebywał na pokładzie "Lusitanii", szykując się do powrotnego rejsu przez Atlantyk. Mimo że "w Europie od dziesięciu miesięcy szalała wojna - nikt nie spodziewał się, że potrwa tak długo - wszystkie miejsca na statku zostały zarezerwowane. Na pokładzie miało się znaleźć niemal 2000 (...) ''dusz'', w tym 1265 pasażerów, a wśród nich zaskakująco dużo dzieci i niemowląt."
Poważny problem stanowiło znalezienie rąk do pracy na statku. Z powodu wojny wszystkie branże cierpiały na deficyt porządnych pracowników - "w żegludze Królewska Marynarka Wojenna zwerbowała tysiące doświadczonych marynarzy." Turner wiedział, że skompletowanie załogi jest kluczowym zadaniem, gdyż dzień przed wypłynięciem do Liverpoolu składał zeznania w sprawie zatonięcia "Titanica" (15 kwietnia 1912). Jako ekspert ocenił, że "doświadczona i kompetentna załoga przy dobrych warunkach pogodowych może spuścić szalupę na wodę w trzy minuty". Aby uniknąć błędów "Titanica" musiał więc mieć pod sobą sprawdzonych marynarzy, o których w owym czasie było bardzo trudno.