"Omega Men – To już koniec": rewolucja i rewelacja
Jeżeli jesteście fanami DC i macie kupić tylko jeden komiks w tym miesiącu, niech to będzie "Omega Men – To już koniec".
Kolejny album z wyjątkowej kolekcji DC Deluxe (powiększony format, twarda, materiałowa okładka z obwolutą) to z pozoru gratka dla fanów "Green Lantern", ale nie tylko oni będą usatysfakcjonowani. Tom King (scenariusz) stworzył bowiem kompleksową opowieść, która swoją konstrukcją trafia nawet do czytelnika, który nigdy wcześniej nie słyszał o Zielonej Latarni, Kyle'u Raynerze, a tym bardziej o tytułowej grupie Omega Men.
Rzecz dzieje się w odległym układzie Wega, w którym planety podlegają imperium znanemu jako Cytadela. Przez 200 lat w układzie panował względny spokój, ale wszystko zaczyna się zmieniać, gdy na scenę wkracza grupa powstańców-partyzantów znanych jako Omega Men. Dla Cytadeli są to zwykli terroryści, ale namiestnik chcąc rozwiązać sprawę pokojowo, prosi Kyle'a Raynera z Ziemi – Białą Latarnię, by poprowadził rozmowy pokojowe. Omega Men nie chcą rozmawiać. Zabijają Raynera i wchodzą w nowy etap walki o wolność dla planet układu.
Szybko wychodzi na jaw, że zabójstwo Kyle'a zostało sfingowane, gdyż Omega Men chcą mieć go w swoich szeregach. Chcą, by Biała Latarnia poznał prawdziwe oblicze Cytadeli i pomógł im rewolucji. Dla bohatera z Ziemi oznaczałoby to wyzbycie się własnych ideałów i złamanie przysięgi Latarni…
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
"Omega Men – To już koniec" to zamknięta, 12-zeszytowa seria, którą chłonie się jednym tchem. Tom King przedstawił w niej wielką politykę, odkrywanie dalekich planet i ich historii, a jednocześnie położył ogromny nacisk na fantastycznych bohaterów. Tytułowi Omega Men, raczej mało znani w Polsce, to zbiór intrygujących osobowości, których swoistym dopełnieniem jest Kyle Rayner – Biała Latarnia.
I co najważniejsze, nie trzeba być fanem "Green Lantern" (to tam zadebiutowali Omega Men), by czerpać przyjemność z lektury. "Omega Men – To już koniec" to świetna propozycja dla każdego, kto lubi klimaty space operowe w nieco cięższym wydaniu – jest dużo polityki, trup ściele się gęsto, a akty przemocy są pokazane bardzo wymownie.
Znakomita rzecz od zdobywcy Nagrody Eisnera Toma Kinga ("Mister Miracle") i indonezyjskiego rysownika Barnaby Bagendy, który zaprezentował mistrzowski poziom, choć był to dla niego pierwszy tak duży komiksowy projekt.