Nie mówiła szeptem
Artystce zarzucano czasem sentymentalizm. Odpowiadała: "Nie boję się sentymentalizmu. Uważam, że ten, kto wypiera się sentymentalności, to albo jest człowiekiem niepełnym, albo kłamie".
Trudno określić moment, w którym Demarczyk straciła serce do Piwnicy. Do towarzystwa, z którym tyle nocy przesiedziała w kuchni mieszkania Janiny Garyckiej... To w nim przez kilkadziesiąt lat żył Piotr Skrzynecki. To do niego przez okno wchodzili: Osiecka, Łomnicki, Mrożek, Komeda, Pawluśkiewicz, Wajda...
Zygmunt Konieczny wspomina, że Demarczyk, nawet gdy ją ktoś o to prosił, nie mówiła szeptem: "Kogoś z sąsiadów Janinki chyba musiał bardzo denerwować ten głos. Raz, tuż przed świtem, chlusnął w Ewę wiadrem wody. Zanim zdążyliśmy zareagować, uciekł.* A Ewa, cała przemoczona, mówiła jeszcze głośniej".*