Książka jako podsumowanie
Ja to musiałem zaśpiewać. Wtedy prowadził nas sam Preisner. Gdy tak śpiewałem, w końcu przerwał mi i powiedział - Spokojnie, zaśpiewaj mi to jeszcze raz - zaczął spisywać nuty i przekazał je orkiestrze. Po tym wszystkim, już nigdy nie zafałszowałem.
Jeżeli chodzi o różne nieporadności, które mam, to pamiętam, że po jednym spektaklu w Teatrze Syrena, gdzie grałem 10 lat, mieliśmy na końcu wyjść w taki taneczny sposób. Ja oczywiście otrzymałem największe brawa, bynajmniej nie ze względu na talent do tańca.
WP.PL: Książka "Z Kłosem przez życie" zostaje wydana w roku, w którym obchodzi Pan 60-lecie swojej pracy artystycznej. Czy to też jakaś forma podsumowania Pana życia, pracy, forma pożegnania.
Roman Kłosowski: To Pani jako czytelniczka musi już zdecydować. W książce umieściłem przegląd sowich poglądów, oczywiście nie rozpisywałem się, natomiast wydaje mi się, że jest to obraz człowieka o określonym podejściu do życia, określonych kryteriach przyjaźni, określonych wartościach, takich jak np. lojalność, nie tylko wobec innych, ale również wobec siebie. Książkę napisałem z moją przyjaciółką, panią Profesor Szkoły Teatralnej Jagodą Opalińską. Forma jest dość oryginalna. Nie jest to wywiad-rzeka. Ja mówiłem, a ona wszystko tłumaczyła. Mam nadzieję, że mądrzej ode mnie. Książki jeszcze nie znam, ale Pani mówi, że się to czyta?