"Stać możesz, ale głosu z siebie nie wydawaj"
WP.PL: A jak to było z tym śpiewaniem u Pana?
Roman Kłosowski: A to była historia jeszcze ze szkoły teatralnej. Śpiewać uczył nas pan Nawrot z opery. Ja również musiałem chodzić na chór, przydzielono mnie do basów. Na pierwszych zajęciach zaczynamy śpiewać i Nawrot nagle nam przerywa - Stop, przepraszam, jeszcze raz, wszyscy do mnie - i każdego zaczął "odpytywać" z osobna. Gdy przyszła kolej na mnie... no właśnie... a to był pierwszy rok szkoły teatralnej - decydujący. Nawrot mnie wysłuchał i potem mówi - Stań tam na górze, możesz otwierać usta, tylko głosu z siebie nie wydawaj.
WP.PL: I jakoś się udało?
Roman Kłosowski: Jakoś się udało. Inna zabawna sytuacja miała miejsce przy wystawianiu "Snu nocy letniej", w której grałem postać Spodka. On śpiewa tam taką piosenkę: "Kos, co chodzi w czarnej barwie, dziób mu złoty wisi, drozd co dzwoni jak na harfie, i królik zwany mysim."