Jak najdalej od Żelaznej Bramy
W mieście pełnym "pieczątek" - identycznych, poupychanych w układy grzebieniowe (rzędy krzyżujące się pod kątem prostym) budynków, chciał stworzyć coś zupełnie innego. Coś odmiennego od ustawionych po wojskowemu punktowców, mrówkowców wypełnionych ciasnymi klitkami. Najczarniejszym punktem stolicy było dlań osiedle Za Żelazną Bramą - dziewiętnaście piętnastopiętrowych bloków rzuconych w sam środek powojennego gruzowiska.
Budzyński chciał odejść też od koncepcji gdańskich falowców, długich na blisko kilometr, ślepych po bokach, obudowanych alienującymi galeriami. Za wszelką cenę Budzyński i jego zespół pragnęli uniknąć wspomnianej grzebieniowości skutkującej tym, że wszystkie klatki są identyczne, wszystkie bloki takie same, nie ma żadnych punktów orientacyjnych, różnicujących.