Nowa jakość urbanistyki wielkiej płyty
Ziemia obiecana dla urbanistów
O mały włos w Warszawie byłby dziś nie Ursynów, a Ameryka. Szczęśliwie Julian Ursyn Niemcewicz pohamował swoje zapędy i folwark na skraju skarpy wiślanej nazwał Ursinowem. Folwark ten po latach znalazł się na wschodnim krańcu pasma mieszkaniowego, które przyjęło od niego nazwę.
O mały włos w Warszawie byłby dziś nie Ursynów, a Ameryka. Szczęśliwie Julian Ursyn Niemcewicz pohamował swoje zapędy i folwark na skraju skarpy wiślanej nazwał Ursinowem. Folwark ten po latach znalazł się na wschodnim krańcu pasma mieszkaniowego, które przyjęło od niego nazwę.
Od drugiej połowy lat 60. XX wieku, jak napisała Lidia Pańków , autorka "Bloków w słońcu" , pasmo to stało się ziemią obiecaną dla urbanistycznych spekulacji. Projektem zajęli się ludzie, którzy pragnęli odejść od dotychczasowych trendów w tworzeniu osiedli, czasem przypominających dość chaotyczne zbiorowisko mrówkowców. Ursynów miał stanowić więc nową jakość peerelowskiej urbanistyki.