Wojna o krew
Cytowany już Titmuss (na zdj.) zauważył, że "wśród płatnych dawców częściej zdarzali się ludzie cierpiący na choroby przenoszone z krwią. Pisał, że szpitale korzystające z tkanki komercyjnych banków krwi przyczyniły się do rozprzestrzenienia wirusowego zapalenia wątroby. Znacznie rzadziej dochodziło do zarażenia tam, gdzie używano krwi honorowych dawców".
"Banki komercyjne zarabiały nawet wtedy, gdy sprzedawały zarażoną krew, ale różnica w jakości nie uszła uwagi lekarzy. W niektórych miastach lekarze tak bardzo obawiali się ryzyka związanego z wykorzystaniem zakażonej krwi, że kazali swoim szpitalom zaopatrywać się wyłącznie w stacjach honorowego krwiodawstwa. Wyczuwając zagrożenie, komercyjne ośrodki przeszły do ataku. Prywatne banki krwi zaczęły systematycznie pozywać szpitale za naruszanie prawa antymonopolowego. Twierdziły, że ponieważ krew jest przedmiotem otwartego, powszechnego handlu, honorowe krwiodawstwo to nieuczciwa konkurencja. Decyzje lekarzy sprawiły, że zdrowie pacjentów stało się przeszkodą dla interesów korporacyjnych".