Czy da się dzisiaj mówić językiem Kuronia?
Czy używanie takich słów, jak nadzieja, miłość, braterstwo, nie wydaje nam się śmieszne i naiwne? "Żyć po ludzku to kochać i tworzyć. Miłość i tworzenie są dwiema różnymi stronami tego procesu. Bez miłości nie ma tworzenia, a bez tworzenia nie ma miłości" - czy gdyby dzisiaj Jacek wygłosił takie zdanie na jakimś spotkaniu, nie zostałby wyśmiany? Czy w świecie dystansu, ironii i popularności pozoru da się takim językiem posługiwać?
Miłość w języku Kuronia jest niczym innym, jak zrozumieniem, empatią, budowaniem więzi z innymi ludźmi. Jego język jest językiem wartości, które w dzisiejszym świecie ustępują językowi "racjonalności". Obecnie mówimy więc nie o ideach, ale o konieczności ekonomicznej, nie o ludziach, ale o zasobach ludzkich, nie o braterstwie i zaangażowaniu, ale o kapitale społecznym. Powrót do języka wartości wydaje się kluczowy dla budowania społeczeństwa połączonego więzami i solidarnością.
Bo ten język buduje wspólnotę, pozwala przekraczać granice zdystansowania. Sprawia, że nie myślimy o sobie i innych jako o anonimowych i zatomizowanych jednostkach, ale jako o żywych ludziach, których należy poznać i zrozumieć. Świat, w którym żyjemy i który musimy sami podmiotowo tworzyć, musi się opierać na pozytywnych wartościach, inaczej istnieje zagrożenie agresji, przemocy i wykluczania innych.