Ładunek do podziału
Nieraz się zastanawialiśmy, co mogło zainspirować Moschnera do wyjawienia Grabowskiemu tej historii. On chyba widział, co się dzieje w tym kraju, i zdawał sobie sprawę, że trzeba będzie stąd jak najszybciej pryskać. A do tego trzeba się było jakoś ustawić - mieć odpowiednie fundusze. W każdym razie Moschner opowiedział Grabowskiemu następujące zdarzenie z czasów wojny. Pewnego razu w okolice sztolni, której budową kierował, przyjechały ciężarówki. Najpierw wszystkich pracujących w podziemiach skierowano do tyłu - kazano się im wycofać z tego terenu.
Potem Moschner dostał rozkaz wycofania pozostałych ludzi. Na miejscu mogła pozostać jedynie ekipa przybyła z transportem. Następnie ciężarówki podjechały pod samą sztolnię, a ich ochrona zaczęła je rozładowywać. Przywieziony "bagaż" był wnoszony i ukrywany w jakimś bocznym odcinku (odnodze) głównego chodnika. Kiedy ładunek został ukryty, dowodzący konwojem rozkazał, aby ludzie wrócili do pracy i nie interesowali się tym bocznym odcinkiem, w którym oni pozostawili ładunek. Grabowski wysłuchał opowieści Moschnera. Zainteresowała go. Cały czas miał do dyspozycji zatrudnionych przez siebie Niemców, którzy pracowali przy budowie mostu. Tymczasem Moschner wyszedł niespodziewanie z konkretną propozycją: "Posłuchaj, pokażę ci dokładnie, gdzie jest ta sztolnia. Może razem coś wymyślimy. Moglibyśmy dotrzeć do tego ładunku i jakoś się nim podzielić". I tak też się stało.