Cygański Bruce Lee
Znajdziemy tu też historię dotyczącą (wciąż bardzo newralgicznej) kwestii stosunków polsko-romskich. Drago (naprawdę: Gerard Linder) jest sportowcem i trenerem sztuk walki, działającym na co dzień w małopolskim Andrychowie. Jego pełen pseudonim to "Black Dragon" - "smok" jest hołdem dla młodzieńczego idola, Bruce'a Lee, "czarny" zaś to nie do końca pożądane przezwisko, jakim obdarzono go w szkole.
Pomimo że Drago robi wszystko, aby chronić dobre imię cygańskiej społeczności (młodych Romów spluwających na chodnik dyscyplinuje słowami "porządnemu Cyganowi nie wypada") i edukować swoich rodaków, zgoda między dwiema kulturami wydaje się marzeniem ściętej głowy. Wystarczy bowiem jedno niewyjaśnione morderstwo (Polacy z łatwością typują winnych, gdyż "w tym samym bloku, co zaszlachtowany, mieszkają jacyś Romowie"), aby Polacy i Cyganie stanęli po dwóch stronach barykady. Cała "praca u podstaw" wykonana przez Gerarda, musi pójść na marne. Jak się okazuje: "obcy" są zbyt przydatni w roli kozła ofiarnego, aby mieszkańcy Andrychowa mieli w ogóle brać pod uwagę jakiekolwiek racjonalne argumenty.