''Na czym polega wielokulturowość?''
Jak przystało na dobrą reportażystkę, Mazuś jest obdarzona doskonale rozwiniętym zmysłem słuchu. Dowód na to znajdziemy choćby w rozdziale dotyczącym debaty na temat wielokulturowości, która odbyła się w Warszawie. Oto kolejni prelegenci i rozmówcy przerzucają się wyrafinowanymi formułami dotyczącymi współistnienia osób rozmaitych narodowości, religii i upodobań. Klasyczna sytuacja: "Badacz z Ameryki" zarzuca nam ksenofobię i tłumaczy jej przyczyny, a polscy uczestnicy debaty przytakują, powtarzając rozmaite okrągłe frazesy, do jakich przyzwyczaiły nas unijne programy na rzecz tolerancji. Gdy jedna z osób oponuje, "momentalnie wkracza prowadząca spotkanie, bo w debacie nie chodzi przecież o to, aby się kłócić, ale aby była przyjazna atmosfera".
Jak udowadnia autorka - problem nie polega na (bezsprzecznie szlachetnej) walce z dyskryminacją, ale na używanym przez tzw. specjalistów urzędniczo-przeźroczystym bełkocie, który większości nas zupełnie nic nie mówi. Nic dziwnego, że rozdział kończy pytanie zadane przez jednego z uczestników "Ale właściwie na czym polega wielokulturowość?".