W książce ''Szpieg który wiedział za mało'' pojawiła się teza, że Władysław Pasikowski zasugerował w swoim filmie ''Jack Strong'', że nie byłoby Kuklińskiego, gdyby nie Zenon Celegrat.
Tak ze współautorem książki Jarkiem Burchardtem odczytaliśmy intencje reżysera. Nie byłoby odkrycia Kuklińskiego, gdyby nie wcześniejsza wpadka Celegrata. SB w czasie śledztwa i przesłuchiwania Celegrata dowiedziała się o metodach pracy szpiegów i oficerów CIA pracujących w Polsce. Powstała instrukcja odnaleziona przez Jarka w IPN, która była rozsyłana do komend wojewódzkich w całej Polsce. Służba Bezpieczeństwa napisała w niej, na co zwracać uwagę, a także, jak działał Celegrat i co robił. Gdyby ta wiedza była oczywistością, nie rozsyłano by tajnego dokumentu. Polski kontrwywiad miał większy pożytek z leszczyńskiego szpiega, niż jego amerykańscy mocodawcy. Sierżant sztabowy z Leszna wysłał kilka niewiele znaczących informacji. Nie byli z niego zadowoleni. Zresztą stąd tytuł naszej książki "Szpieg, który wiedział za mało". Polskie służby poznały natomiast całą szpiegowską kuchnię Amerykanów - gdzie zostawiają przesyłki, jak kodują informację, w jakich sposób kontaktują się ze szpiegami. Później milicjanci
pisali tajne prace dyplomowe o Celegracie i metodach CIA. Naszym zdaniem sprawa szpiega z leszyńskiego 69. pułku przeciwlotniczego była cenną lekcją dla funkcjonariuszy SB.