Nie byłoby Kuklińskiego, gdyby nie szpieg, który wiedział za mało [WYWIAD]
Zenon Celegrat, "wielkopolski Kukliński"
"Polski kontrwywiad miał większy pożytek z leszczyńskiego szpiega, niż jego amerykańscy mocodawcy. Dla dawnych kolegów z wojska jest zdrajcą. W jego historii jest wszystko, co mogłoby posłużyć jako materiał dla scenarzysty. Wojna, egzotyczny kraj, miłość, zdrada, służby specjalne, proces sądowy, więzienie, do tego zmiana ustroju w 1989 roku"- o "wielkopolskim Kuklińskim", Zenonie Celegracie opowiada Piotr Świątkowski, współautor książki "Szpieg, który wiedział za mało".
"Polski kontrwywiad miał większy pożytek z leszczyńskiego szpiega, niż jego amerykańscy mocodawcy. Dla dawnych kolegów z wojska jest zdrajcą. W jego historii jest wszystko, co mogłoby posłużyć jako materiał dla scenarzysty. Wojna, egzotyczny kraj, miłość, zdrada, służby specjalne, proces sądowy, więzienie, do tego zmiana ustroju w 1989 roku" - o "wielkopolskim Kuklińskim", Zenonie Celegracie opowiada Piotr Świątkowski, współautor książki "Szpieg, który wiedział za mało".
Michał Hernes: Gdy przeczytałem w książce ''Szpieg, który wiedział za mało'', że CIA werbowało Polaków w Wietnamie, zabrzmiało to dla mnie nieprawdopodobnie.
* Piotr Świątkowski :* Polacy pojechali do Wietnamu w ramach Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli. Komisja pilnowała postanowień z Genewy podpisanych w 1954 roku. Przypomnę, że te porozumienia kończyły krwawą Pierwszą Wojnę Indochińską. Po II wojnie światowej Indochiny francuskie chciały wybić się na niepodległość i Francuzi postanowili krwawo stłumić bunt. Ku zdziwieniu całego francuskiego społeczeństwa armia przegrywała wojnę z partyzantką. Wietnamscy partyzanci dobrze radzili sobie w dżungli. W lesie nie sprawdzały się europejskie doktryny. Francuscy generałowie nie mogli zrozumieć, że w tej wojnie nie ma frontu. W Genewie ustalono, na jakich zasadach zostaną podzielone Indochiny i tym samym zażegnano konflikt. Ktoś musiał pojechać na miejsce i pilnować postanowień układu. Wybrano trzy państwa. Kanadyjczycy reprezentowali świat Zachodu. Nie kojarzono ich z Europą, ani z Ameryką, więc wydawali się naturalni. Pojechali też
Hindusi, jako reprezentanci Azji. Chińczycy i Japończycy mocno zaangażowali się w sprawy Indochin, więc odpadali. No i musiał jechać ktoś z demoludów. Padło na Polskę.