Nasze potyczki ze złem - recenzja komiksu wydawnictwa Non Stop Comics
W 2. tomie przygód prof. J.T. Meinhardta i jego wiernego asystenta ponownie czeka na nas uroczy hołd dla klasycznego horroru. Fani Mike'a Mignoli mogą jednak poczuć lekki zawód. Tym razem tatuś Hellboya serwuje jedynie piękną okładkę.
Dzieci nocy, wiekowe zamczysko, upiorny las, księżyc w pełni i podejrzana oberża. "Nasze potyczki ze złem" zabierają czytelnika na rubieże Europy Wschodniej do świata przesiąkniętego gotycką grozą spod znaku Hammera i zapachem czosnku.
88-stronicowy albumik to kontynuacja perypetii bohaterów znanych z "Pan Higgins wraca do domu" wydanego przez Non Stop Comics w 2018 r. Tym razem zamiast jednej historii dostajemy trzy solidnie napisane nowelki, w których staromodny horror ponownie idzie ręka w rękę z ironią i sporą dozą groteski, uwypuklonej przez nietuzinkowe rysunki Warwicka Johnson-Cadwell.
Komiks - renesans gatunku
Wszyscy ci, którzy sięgną komiks zwabieni nazwiskiem Mike'a Mignoli, obejdą się smakiem. Wprawdzie pojawia się on w podziękowaniach i jest współautorem okładki, to jego rola się na tym kończy. W "Potyczkach" bowiem pałeczkę scenarzysty przejął po nim Johnson-Cadwell.
Jest krwawo, zabawnie i przewrotnie, acz zdecydowanie zbyt krótko. Jako fan horroru zostałem miło połechtany i kilkukrotnie głośno parsknąłem. Jednak "Potyczki" to lektura na góra dwa przyjemnie spędzone kwadranse, która zostawiła mnie z poczuciem lekkiego niedosytu.
Twarda oprawa, kreda, klimatyczna wklejka, nasycone kolory, a na koniec bonusik. Wysoki poziom wydania albumu nie jest żadnym zaskoczeniem, jeśli mieliście w rękach cokolwiek wydanego przez dobrych ludzi z Non Stop Comics.