Serce nie pasowało
4 stycznia 1969 roku profesor Jan Moll przeprowadził operację, która odcisnęła piętno na rozwijającej się transplantologii i po której zarzucano mu, że dopuścił się "zabiegu na granicy klinicznego eksperymentu." Tego dnia na stole operacyjnym wylądował 32-letni rolnik spod Bydgoszczy, który "zmagał się z dusznościami, dokuczliwym kołataniem serca, zdarzało mu się pluć krwią." Mężczyzna miał otrzymać nowe serce od 26-latka, u którego kilka dni wcześniej stwierdzono nieodwracalne uszkodzenie mózgu.
"Po odpowietrzeniu jam serca (...) profesor Moll zdjął zacisk z aorty i z aparatu do krążenia pozaustrojowego napłynęła ciepła krew bogata w tlen. Serce naprężyło się, zamigotało i po defibrylacji zaczęło bić rytmem około siedemdziesięciu uderzeń na minutę" - relacjonował lekarz asystujący Mollowi. Niestety po kilkunastu minutach lekarze zauważyli rozedmę prawej komory. Chirurdzy podejęli się ratunku i podłączyli krążenie pozaustrojowe, jednak "trzy godziny i dziesięć minut po operacji przeszczepione serce przestaje bić."