Duchowy awans
Najpierw skonstruował drabinkę stopni wtajemniczenia, bez którego żadne porządne wierzenie obyć się nie może. Drabinkę opatulił dość skomplikowaną ideologią i ruszył z nią w świat. Odzew na jego teorie był gromki i płomienny, zaś Hubbard skompletował niewielką flotę statków oceanicznych. Jeśli nowa religia powstała tylko po to, by jej twórca mógł się bogacić, wizjoner osiągnął swój cel błyskawicznie. Z drugiej strony, kiedy całymi dniami siedział w swej kajucie gęsto zapisując kolejne płachty papieru zaleceniami i metodami szkoleń, musiał chyba mieć jeszcze inny cel, prócz zasilenia konta. Jak napisał Wright, gdyby uznać to wszystko za zwykłe oszustwo, po co miałby tracić na nie tyle czasu? Nabożeństwa scjentologiczne były dość osobliwe - na statkach Hubbarda wielokrotnie miały miejsce mocno zakrapiane orgie. Na tyle wymknęło się jednak to wszystko spod kontroli, że w końcu Hubbard stwierdził, że nikomu nie wolno bez jego zezwolenia zajść w ciążę.