F jak Frankenstein
Ekranizacji starej powieści Mary Shelley było bez liku, jedne lepsze, inne już niekoniecznie. Najgorszą jest zdecydowanie ta Kennetha Branagha, gdzie monstrum udaje (bo przecież nie gra) Robert de Niro. Ani nie przeraża, ani nie wzrusza, żadnej empatii tak dla niego, jak i nieszczęsnego doktora Frankenstiena, film za długi i ogólna katastrofa.