Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa - recenzja komiksu wyd. Kultura Gniewu
Debiut Tadeusza Baranowskiego to opus magnum polskiego komiksu i kropka. "Na co dybie wielorybie czubek nosa Eskimosa" mimo upływu 40 lat wciąż ujmuje błyskotliwym humorem, lingwistyczną biegłością i rozpoznawalną kreską. Dzięki Kulturze Gniewu możemy cieszyć się kolejnym wznowieniem.
Wśród rzeczy, za które jestem wdzięcznym mojemu tacie, poczesne miejsce zajmuje podsunięcie pod mój kilkuletni nos debiutu Tadeusza Baranowskiego. Na "Kajku i Kokoszu" czy "Tytusie" uczyłem się czytać, ale to "Na co dybie wielorybie czubek nosa Eskimosa" umeblowało moją wyobraźnię i wrażliwość. Baranowski pokazał mi, czym może być abstrakcyjne myślenie, rozkochał w absurdalnym humorze i otworzył na surrealizm.
Kupione w antykwariacie pod koniec lat 80. sfatygowane "Na co dybie wielorybie czubek nosa Eskimosa" wertowałem tyle razy, że 30 lat później potrafiłem obudzony w środku nocy wymienić imiona tygrysów, jakie spotykają Bąbelek i Kudłaczek, czy podać powody, dla których upiorni fryzjerzy zamknęli swój zakład na pustyni (brak wody kolońskiej, proste).
Sięgając więc po wznowienie wydane właśnie przez Kulturę Gniewu (w dziecięcym imprincie Krótkie Gatki) wiedziałem, czego się spodziewać. Domyślałem się też, że nie będzie to kolejna przykra konfrontacja z tekstem dzieciństwa, z perspektywy czasu jawiącym się jako arcydzieło, którym najzwyczajniej nigdy nie było. Któż z nas choć raz tak się nie przejechał?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Ale w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że "Na co dybie wielorybie czubek nosa Eskimosa" okaże się rzeczą nawet nie tyle znakomitą, ile uderzająco świeżą i wyprzedzającą swoje czasy. Umówmy się, kilkulatek nie zwraca przecież uwagi na takie sprawy, jak narracja czy kompozycja.
Pierwsze co się rzuca, to oczywiście osobny, na wskroś autorski styl Baranowskiego, charakteryzujący się obłą, cartoonową kreską i bajecznymi kolorami. Rysunki w tym albumie stoją w zupełnej opozycji do tego, co mogliśmy wtedy oglądać w komiksach Christy, Wróblewskiego czy Pawel. Uderza też swoboda, z jaką autor podchodzi do komiksowej materii – świadomie zaburzając tok narracji, sięgając po rysunki na marginesach czy eksperymentując z kompozycją plansz i kadrowaniem.
Jednak największe wrażenie robi lingwistyczna biegłość Baranowskiego. W "Na co dybie wielorybie czubek nosa Eskimosa" za budulec dialogów posłużył mu literacki humor oparty na dwuznacznościach, absurdalnych pointach i skojarzeniach. Z kolejnych kadrów wybrzmiewa samoświadomość bohaterów, co rusz burzących czwartą ścianę i zdających sobie sprawę, że zdani są na łaskę i niełaskę autora. Co oczywiście stanowi tu źródło subtelnego komizmu.
O pewnym rzeczach z automatu mówimy, że są "arcydziełami" czy "żelazną klasyką", choć często te określenia stosujemy zdecydowanie na wyrost. W przypadku "Na co dybie wielorybie czubek nosa Eskimosa" nie ma o tym mowy. Mimo 40 lat na karku debiut Baranowskiego jest ponadczasowy. To pod każdym względem rzecz błyskotliwa i przykład perfekcyjnej symbiozy treści i formy.
Zróbcie sobie więc ładny prezent, zwłaszcza że najnowszą edycję Kultura Gniewu wydała w powiększonym formacie. Czyta się to i ogląda z jeszcze większą przyjemnością.
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Wednesday", czyli najpopularniejszym serialu Netfliksa ostatnich tygodni, najlepszych (i najgorszych) filmach świątecznych oraz przeżywamy finał 2. sezonu "Białego Lotosu". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.