Trwa ładowanie...
recenzja
30-10-2010 19:55

Mythologia Americana

Mythologia AmericanaŹródło: Inne
dg39ywg
dg39ywg

Tolkien , zasiadając do prac nad dziejami Śródziemia, przyznawał iż robi to dlatego, że jego ojczyzna nie może się poszczycić taką mitologią, jak mają starożytne cywilizacje kręgu śródziemnomorskiego. Uznał, że czas ją stworzyć, wykorzystując strzępki informacji pieczołowicie zbierane przez angielskich uczonych. Jego rodak, Neil Gaiman, wiele lat później wyszedł z podobnego założenia, acz miał na myśli zupełnie inny kraj, kraj pozbawiony nawet owych strzępków - Stany Zjednoczone.

Pytanie o nieśmiertelność bogów nie jest bynajmniej paradoksalne. Gaiman zadał je sobie i odpowiedział w duchu współczesnych badań religioznawczych - panteony tworzone są przez ludzi, dla ich własnego bezpieczeństwa, po to, aby chroniły człowieka przed niespodziankami życia - zgodnie ze starożytną zasadą do, ut des. Co dzieje się z bogami, gdy ich wyznawcy w ten czy inny sposób znikają? Co dzieje się, gdy przenoszą się na odległe lądy? Albo gdy to, co mogą zaproponować jest wypierane przez nowoczesną technologię?

To wbrew pozorom nie jest akademicka kwestia, stawiana przez badaczy dawnych kultów. Gaiman Amerykańskimi bogami pyta o jedną z podstawowych spraw dla każdego z ludzi - w co wierzyć? Tak naprawdę wierzyć, a nie brać udział w pustych rytuałach, z powodu przynależności do tego, a nie innego wyznania. Drwina ze współczesnych jest oczywista - wierzymy w telewizję, w Internet, w narkotyki. I tacy bogowie pojawiają się na kartach książki - nowoczesne, dobrze zorganizowane antropomorfizacje zjawisk, którym oddajemy cześć.Jak rolnik Grecji antycznej prosząc o dobry plon czcił Demeter, tak współczesny Amerykanin prosząc o dobrą rozrywkę czci boga teleturniejów. Starzy bogowie, zapomniani i niewiele już mogący zaoferować, są kimś na kształt Klubu Seniora, grupy emerytów stojących nad grobem, żyjących przyzwyczajeniami i wspomnieniem dawnej chwały - aby nie zginąć zupełnie stają do wielkiej teomachii z ich młodszymi przeciwnikami, dowodzeni przez zapalczywych i bojowych bogów nordyckich. Są wśród nich wszyscy,
którzy zostali przywiezieni przez emigrantów ze starych krajów - od egipskich bóstw chtonicznych poprzez bogów starosłowiańskich, perskich, dalekowschodnich po postaci z kultu woodoo. Nie brak też starych, miejscowych, indiańskich duchów. Trzeba tu dodać, że ci walczący o resztki przyzwoitości, implantowani na obcej dla siebie ziemi bogowie wcale nie wzbudzają sympatii, jaka towarzyszy zawsze bojownikom o sprawy przegrane i beznadziejne - są okrutni, podstępni, chciwi, a czasami nawet odrażający - porażki niczego ich nie nauczyły. Mimo to nie mogą żyć bez ludzi, starają się do nich upodobnić, uwodzić kobiety - jak za starych dobrych czasów.

Kwalifikowanie Amerykańskich bogów do literatury fantasy jest grubym nieporozumieniem. Owa fantazja rozgrywająca się na granicy świata bogów i ludzi, między snem a jawą, gdzie w świat współczesności wdziera się zamierzchła przeszłość, nie bardzo pasuje do kanonu jakiegokolwiek gatunku literackiego. Zresztą Gaiman, sięgając do przestrzeni mitologicznej, sam takową tworzy - powieść zbudowana jest w większej części z ciągów skojarzeń przede wszystkim opartych na tym, co z pogańskich wierzeń zostało w kulturze masowej. Przykład pierwszy z brzegu dobrze ilustrujący ów pokrętny mechanizm: po bitwie na Górze Czatów ciała bogów mają zostać zabrane przez helikoptery. Pamiętacie helikoptery z filmu "Czas apokalipsy"? Odgłosom helikopterów towarzyszy muzyka Wagnera - a to właśnie walkirie mają unosić dusze zabitych do Valhalli.

dg39ywg

Tak właśnie wygląda ta powieść - kilkaset stron otwierania najróżniejszych puzderek ze skojarzeniami literackimi, obrazowymi i dźwiękowymi. Komiksowe korzenie Gaimana okazały się być tu niezwykłą zaletą - jednym zdaniem potrafi zapełnić plastycznie tło, nie wdając się w słowotok lekką ręką odwołuje się do współczesnej, telewizyjnej wyobraźni. Ryzykuje tym, że za kilkanaście lat powieść będzie nieczytelna, bo zmienią się rekwizyty czytelniczych skojarzeń, ale teraz odkrywanie odniesień stanowi dużą przyjemność, acz znajomość różnych mitologii jest tu niezbędną.

Kluczowa postać głównego bohatera jest tak wieloznaczna, że aż niemożliwa do zinterpretowania. Trzeba by wiele odwagi, aby uczynić z niego kogoś na kształt zbawiciela i odkupiciela bogów. Wszak jeśli ludzie dostąpili zbawienia, czemu poskąpiono go nieśmiertelnym? Zbieżność z postacią Chrystusa nie jest przypadkowa - Cień ma 33 lata, umiera na drzewie, śmierć zadana zostaje mu tak jak Jezusowi. Trzy lata spędza w więzieniu, tak jak trzy lata nauczał Jezus.

Amerykańscy bogowie to jedna z ciekawszych powieści, jakie pojawiły się w ostatnim czasie. Erudycja kulturoznawcza i wspaniała wyobraźnia autora, intrygująca fabuła, czytelna nawet bez odniesień, wykorzystanie mnóstwa gatunków literackich z powieścią pikarejską, powieścią drogi i sensacyjną na czele. Współczesna Ameryka w oczach Gaimana stała się starożytnym Rzymem z jego melanżem kultów i religii, terenem, o który bogowie powinni walczyć, aby przeżyć.

dg39ywg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dg39ywg