Pierwsza krew
Pierwszą osobą zabitą przez Lubienieckiego nie był Rosjanin. Był nim polski porucznik z 6 pułku ułanów, ofiara niemieckich bombardowań, wykrwawiająca się na szosie gdzieś pod Chodomierzem. Chłopiec był jedyną osobą, która była w stanie dobić konającego nieszczęśnika strzałem z browninga. Stało się to trzy dni przed najazdem Sowietów na Polskę. "To był moment, w którym przestałem być dzieckiem" - powie po latach Lubieniecki.
Później autor wspomina zasadzkę zastawioną na grupę odpoczywających Niemców w Mariampolu. "Byli młodzi, weseli i w ogóle nie wyglądali na Niemców. (...) Mordercy? Przecież oni są zupełnie podobni do nas". Po chwili cała grupa najeźdźców została naszpikowana kulami. Lubieniecki również strzelał.
Na zdjęciu: cmentarz polski w Wilnie