Żydzi bardziej niebezpieczni niż Secret Service
"Doświadczenie pokazało, że wszędzie, gdzie siedzą Żydzi, nie ma szans na satysfakcję" - zaznaczał w piśmie do gauleiterów. "Gdy pozostawi się 100 000 Żydów w Niemczech, albo też w innym kraju, to przy ich zręczności ma to mniej więcej takie samo działanie, jak gdyby wpuściło się do swojego kraju 100 000 agentów Secret Service, dla niepoznaki dało im się jeszcze obywatelstwo danego kraju i do tego wyposażyło w nieograniczone zasoby finansowe. Można słusznie stwierdzić, że są oni bardziej niebezpieczni niż angielscy agenci" - grzmiał.
Bormann prowadził również bardzo aktywną walkę z kościołami. Uważał, że niemiecki naród powinien "zostać wyrwany z rąk proboszczów i ich przybytków". Koop przekonuje, że ten zbrodniarz wojenny musiał mieć jakąś głęboko zakorzenioną urazę do kościoła i religii, ponieważ wraz ze wzrostem jego pozycji w Rzeszy, sankcje i ograniczenia, jakie nakładał na kościoły, były coraz ostrzejsze. Nawet Goebbels był zdania, że takimi, "mało istotnymi dla kraju sprawami" należałoby zająć się dopiero po wojnie. Bormann, który już w 1936 roku wystąpił z kościoła ewangelickiego, jednak nie odpuszczał.