Walka z Akademią
Równolegle Maria toczyła walkę o członkostwo w Akademii Francuskiej, w której szeregach jeszcze nigdy nie było żadnej kobiety. Jej kontrkandydatem był Edouard Branly, stuprocentowy Francuz, profesor Instytutu Katolickiego. Sprawa ta była więc nie tylko naukowa, ale, może przede wszystkim, narodowa, że nie wspomnę o aspektach feministycznych. Akademia stanowiła bastion konserwatywnej nauki francuskiej, gdzie kobiety nie miały nawet wstępu na publiczne posiedzenia.
Francja podzieliła się rychło na "prawdziwych Francuzów" i "przybłędy", do których zaliczano Żydów bezbożników (czyt.: hugenotów i protestantów) oraz inne podejrzane indywidua.Prawicowa prasa pisała o heroicznej walce narodowego geniuszu z obcym demonem. Precyzowano, że demonem tym jest ciemna, głównie semicka i hugenocka klika. Maria Skłodowska-Curie zaczęła powoli wyrastać na wroga publicznego numer jeden. Gdy Akademia pokazała jej, gdzie jest miejsce kobiety - zwłaszcza, jeśli nie jest ona rodowitą Francuzką - złakniona kolejnych skandali prasa dostała prawdziwą perełkę. Listy Langevina i Skłodowskiej zostały skradzione przez żonę i teściową fizyka, a ich upublicznienie stało się tylko kwestią czasu.