Sam przeciw wszystkim
Wkrótce po skończeniu przygody z kabaretem Maciej Stuhr zagrał główne w role w aż trzech popularnych komediach (m.in. uwielbianej przez publiczność "Chłopaki nie płaczą"). Później, nieco zaszufladkowany, długo czekał na rolę pokroju tej, którą w końcu udało mu się zagrać w "Pokłosiu" Pasikowskiego. Okazała się ona jednocześnie jego nagrodą i przekleństwem.
Wszyscy widzowie zapewne pamiętają, jak ogromne kontrowersje wzbudził ten obraz, opowiadający o trudnych relacjach polsko-żydowskich - w przeszłości, jak i obecnie, o zbrodniach, o których wielu z nas wolałoby nie wiedzieć. Co zaskakujące, cały ciężar obrony filmu spoczął na barkach głównego aktora, który atakowany był przez różne środowiska z każdej strony.
"Nie jest tajemnicą, że Władysław Pasikowski nie udziela wywiadów po swoich filmach. (...) Ja zaś byłem zobowiązany kontraktem do promowania filmu. Nie jest tak, że się zmuszałem. Uważam, że to najważniejszy film, w jakim brałem udział, i jestem z tego dumny. Ale po dwóch-trzech tygodniach, kiedy ostro dyskutowano, czy film jest polakożerczy, czy kłamliwy, spojrzałem za prawe, potem za lewe ramię i nie zobaczyłem nikogo".