Głupek i królobójca?
Trudno nie odnieść wrażenia, że Stomma nie należy do sympatyków jednej z naszych narodowych ikon - Kazimierza Pułaskiego. Ktoś dodałby pewnie jeszcze: nie tylko naszych, ale i amerykańskich ikon! W końcu nie bez kozery w niektórych ze stanów świętuje się "Pulaski Day". Polski dowódca być może zajmuje pewne miejsce w zbiorowej pamięci Amerykanów, choć jego pochodzenie niekoniecznie jest znane wszystkim: "A Pułaski i Kościuszko? Ankieta przeprowadzona w 1967 roku na Furman University wskazuje, że tylko 4% studentów miało zielone pojęcie o ich nadwiślańskich korzeniach".
Autor przywołuje również doskonałą scenę - oto w 1771 roku na ulicy Koziej w Warszawie doszło do porwania Stanisława Augusta Poniatowskiego, które miało zakończyć się zamordowaniem władcy. Aby zgubić pogoń, porywacze pozbyli się koni i król wraz z jednym z napastników musieli dokończyć podróż pieszo. Zdolności perswazyjne Poniatowskiego okazały się na tyle duże, że porywacz puścił go w końcu wolno. Zamach okazał się fiaskiem. Dodajmy, że organizatorem całej akcji był Kazimierz Pułaski: "(...) czmychnął jednak, nie dbając o wspólników, do Ameryki, gdzie stał się bohaterem. Kto zaś jest bohaterem w Stanach Zjednoczonych, tego pamięć czci się w Polsce na klęczkach. Tak też stało się i z niedoszłym królobójcą, a przy tym i jednym z najgłupszych polityków w tysiącletniej historii naszego kraju".