Ludwik Stomma: Pogromca polskich mitów
Naród jak każdy inny?
Nie jest tajemnicą, że my, Polacy, nie przepadamy za krytyką. Jeżeli tylko ktoś z obcych wypowie się na nasz temat w nie do końca pochlebny sposób, gotowi jesteśmy zarzucić mu krótkowzroczność, poleganie na stereotypach i bufonadę. A gdy krytyki podejmie się ktoś z naszych? To proste: prawdopodobnie działa na rzecz cudzych, czyli niepolskich interesów. W głowie się przecież nie mieści, że bitwa pod Wiedniem nie uratowała tak naprawdę Europy, że Konstytucja III Maja nie była wcale najnowocześniejszym dokumentem swoich czasów, a chlubny okres wielokulturowej, tolerancyjnej Rzeczpospolitej trwał tak naprawdę... sześćdziesiąt pięc lat.
Nie jest tajemnicą, że my, Polacy, nie przepadamy za krytyką. Jeżeli tylko ktoś z obcych wypowie się na nasz temat w nie do końca pochlebny sposób, gotowi jesteśmy zarzucić mu krótkowzroczność, opieranie się na stereotypach i bufonadę. A gdy krytyki podejmie się ktoś z naszych? To proste: prawdopodobnie działa na rzecz cudzych, czyli niepolskich interesów. W głowie się przecież nie mieści, że bitwa pod Wiedniem nie uratowała tak naprawdę Europy, że Konstytucja III Maja nie była wcale najnowocześniejszym dokumentem swoich czasów, a chlubny okres wielokulturowej, tolerancyjnej Rzeczpospolitej trwał tak naprawdę... sześćdziesiąt pięc lat.
Ludwik Stomma podejmuje się we wznowionych ostatnio "Polskich złudzeniach narodowych" weryfikacji niektórych ugruntowanych w naszej świadomości mitów. Zapewnia przy okazji, że w tworzeniu rozmaitych narracji na własny temat wcale nie jesteśmy gorsi od innych narodów: "Polska jest krajem normalnym, tak w jasnych, jak i w ciemnych stronach swojej przeszłości". Dodaje jednak: "(...) acz wychowanie mityczne przybiera u nas specyficznie natrętne i nieraz karykaturalne formy budujące najczęściej podwaliny dla samozadowolenia zbiorowego. Dlatego też warto, tak mi się wydaje, z mitami owymi polemizować i świętości szargać".