Wanda, co być może chciałaby Niemca
Stomma zwraca uwagę na pewien dość istotny paradoks: mimo że jesteśmy państwem o silnej katolickiej tradycji, to lubujemy się w samobójcach, a więc - śmiertelnych grzesznikach. Oczywiście lubujemy się pod warunkiem, że poświęcili oni swoje życie w imię lepszej sprawy. Niemal każdy z nas zna legendę o "Wandzie, co Niemca nie chciała": "Chciał poślubić Wandę niemiecki królewicz. Ona jednak wolała śmierć od germańskiej ręki i rzuciła się w ciemne nurty Wisły". Ta wersja opowieści o krakowskiej księżniczce jest bez wątpienia najpopularniejsza.
Wanda stała się symbolem bohaterstwa i cnoty, zaspokajając przy okazji antyniemieckie nastroje, które panują od wielu dekad w polskim społeczeństwie. Mimo że mamy najprawdopodobniej do czynienia z postacią zmyśloną, Stomma podkreśla, że owo zmyślenie miało początkowo zupełnie inną formę. Jak się dowiadujemy: "Wincenty Kadłubek, który jest przypuszczalnie wynalazcą Wandy, pisze zupełnie co innego. Według niego to król lemański olśniony urodą i potęgą Wandy popełnił samobójstwo. Wanda spokojnie wróciła do swoich włości i tam ponieważ nie chciała nikogo poślubić, a nawet dziewictwo wyżej stawiała od małżeństwa, bez następcy zeszła ze świata". Brzmi nieco inaczej, nieprawdaż? No ale w tej formie nie miałoby odpowiedniej siły rażenia...