"Potrafiliśmy kroić ciała po parę godzin dziennie"
Studia młodemu Andrzejowi nie bardzo się podobały. "Medycyna na początku wydawała mi się okropna, strasznie pamięciowa" - wspomina w książce. W tamtym czasie przyszły profesor był bardziej zainteresowany chemii, z kolei na trzecim roku zafascynował się anatomią patologiczną:
"Mieliśmy doskonałą panią profesor, nadzwyczaj mądrą, nazywała się Janina Kowalczykowa. Wspaniale przeprowadzała sekcje. Ciekawie bardzo opowiadała i starała się coś nam pokazać, co nie było takie częste. [...] Bezcenne było to, że mogłem sam wziąć nożyczki i przejść przez te naczynia wieńcowe, nauczyć się, jak je otwierać, zobaczyć, co jest w środku...".
Prof. Szczeklik wspomina, że wraz z innym zafascynowanym tematem kolegą, który później został profesorem anatomii patologicznej, w czasie większych świąt odwiedzali z pół litra wódki pewnego laboranta ("był niesłychanie biegły w tej sztuce, myślę, że mógł prowadzić sekcje niemalże jak profesor"): "I on za te pół litra, a często i za kwaterkę, pozwalał nam przychodzić wieczorami i robić sekcje. [...] I tak potrafiliśmy kroić po parę godzin dziennie".