Anglia i zawały szczurów
W latach 80., m.in. w związku z problemami, jakie spotkały go za zaangażowanie w Solidarność, prof. Szczeklik udał się na półroczny kontrakt do Anglii. Wcześniej przez rok nie chciano mu dać paszportu. Jeden z partyjnych sekretarzy wprost powiedział wybitnemu lekarzowi, że on i jego rodzina dostanie paszporty tylko pod warunkiem, że już tutaj nigdy nie wrócą: "Siedźcie tam. Chcą was, to się cieszcie. My was tu nie chcemy".
W Anglii profesor z jednym ze swoich kolegów miał ambicję, by na zawsze "rozwiązać sprawę zawału serca": "Chorzy chorymi, ale wpadliśmy na pomysł, że wypracujemy szybki i przydatny model wywoływania zawału serca u szczura, który jak najdokładniej przypominałby model zawału u człowieka. Eksperymentowaliśmy na szczurach, bo to było najtańsze. No i operowaliśmy.
Ponieważ, jak powiedziałem, pracę w klinice zaczynaliśmy o dziewiątej, o szóstej, szóstej piętnaście rano spotykaliśmy się w laboratoriach obok szpitala, do których przynależała zwierzętarnia, i wykonywaliśmy te operacje. Tam były różne zwierzątka. John operował, ja asystowałem, i tak na zmianę. Chcieliśmy doprowadzić do zawału serca u tych bidnych szczurów. To nie było żadnym odkryciem, ale chodziło o to, by następnie móc dobrze obserwować następne etapy tego, co się dzieje i próbować interweniować".