Reżyser z przypadku
W latach 70. pojawiła się propozycja, by Llosa wyreżyserował adaptację filmową swojej powieści "Pantaleon i wizytantki" . Choć odmawiał, mówiąc, że na robieniu filmów się nie zna, bo jest pisarzem, a nie reżyserem, wytwórnia przekonała go wysokością gaży.
Nie mógł kręcić w Peru (bo produkcja kpiła z honoru wojska), zgody na zdjęcia odmówiły też władze Wenezueli, ostatecznie więc ekipa zainstalowała się na Dominikanie. "Szło jednak fatalnie - pisze Pindel - obsada nie mogła się dograć, aktorki nie chciały występować w scenach rozbieranych, a jedna z nich, Katty Jurado, przechodziła jakiś kryzys nerwowy i rzucała się na reżyserów bez wyraźnej przyczyny. A potem przyszedł tajfun Cecilia i zniszczył znaczną część scenografii". Ostatecznie film nie trafił do szerokiej publiczności i Vargas Llosa chyba się z tego cieszył.