Nielegalne transfuzje krwi
O tym, że proceder dopingowy kwitł wśród kolarzy, wiedzieli prawie wszyscy. Zawodnicy pożyczali sobie nawet "wspomagacze", co potwierdził przyjaciel Armstronga, George Hincapie, którego późniejsze zeznanie było jednym z kluczowych ws. oskarżenia Teksańczyka. Również pierwsza żona Lance'a, Kristin Richard, posągowa blondynka w butach od Valentino, dostarczała zawodnikom EPO, które można było brać bez ryzyka aż do 2000 r. Gdy wynaleziono specjalne testy, zaczęto przyjmować mniejsze dawki, a kolarze przerzucili się na nielegalne transfuzje krwi. Były bezpieczniejsze i prawie nie do wykrycia.
W swojej drugiej książce, "Liczy się każda sekunda" kolarz tradycyjnie zaprzeczył, by kiedykolwiek brał niedozwolone substancje. Napisał o dochodzeniu przeprowadzonym przez francuski rząd w sprawie medycznych odpadów, które członkowie grupy Postal Service wyrzucili do śmieci podczas Tour de France w 2000 roku. Śledztwo zaniepokoiło sponsorów, ale Armstrong oznajmił, że najbardziej dręczył go wpływ sprawy na jego reputację.