Morderca nauczycieli
Pseudonim "Killer", który przylgnął do złotowłosego muzyka, nie dotyczył tylko faktu, że na scenie zwykle "nie brał jeńców". Jego geneza sięga jeszcze czasów szkolnych. Jerry Lee nie należał do wzorowych uczniów. Zamiast posłusznie maszerować do szkoły, zwykle zrywał się z lekcji, by łowić ryby lub po prostu napawać się słońcem Luizjany. Gdy natomiast zaszczycił już nauczycieli swą obecnością, oznaczało to kłopoty.Któregoś dnia podjął próbę... zabójstwa swojego nauczyciela.
Chłopak dowiedział się, że nie zda do kolejnej klasy: "Wychowawcy, czerwonemu na twarzy i mamroczącemu pod nosem, udało się wreszcie jako tako unieruchomić ucznia, ale wtedy właśnie Jerry Lee zobaczył powiewający tuż przed jego twarzą krawat nauczyciela. Chwycił za niego oburącz i pociągnął, ile miał siły w dłoniach. - Dusiłem go - mówi. - Wreszcie był mój! Zawisłem na tym krawacie i dusiłem go na śmierć". Walczący zostali rozdzieleni przez dwóch chłopców z drużyny futbolowej. Całość skończyła się całkiem łagodnie: Jerry Lee za próbę morderstwa został jedynie zawieszony w prawach ucznia na dwa tygodnie.