Wrzucony na głęboką wodę
Powiedzmy sobie wprost: człowiek, który wszedł w życie w taki sposób, był niemal skazany na szaleństwo i balansowanie na krawędzi. Jak wspomniałem wyżej, Jerry Lee pochodził z amerykańskiego Południa. Miejsca o dziwnej i trudnej historii, pełnego bogobojnych, ale i pełnych uprzedzeń obywateli. Ojciec muzyka, Elmo, wiedział, że przed jego synem trudna droga, dlatego zdecydował się na bardzo nietypowy "chrzest". Któregoś dnia mężczyzna zabrał trzyletniego syna na wycieczkę starą łódką.
W pewnym momencie Elmo wyrzucił Jerry'ego za burtę: "Woda zamknęła się nad jego głową" - pisze Rick Bragg, autor książki "Jerry’ego Lee Lewisa opowieść o własnym życiu" - "To nie było, jak się później dowiedział, okrucieństwo ze strony ojca; po prostu przyszła jego kolej. Nie było sensu czekać, aż dziecko podrośnie, bo wraz z nim rósł też jego lęk. A tak wrzucano na głęboką wodę i dziecko, i lęk". Trzeba przyznać, że nietypowe metody wychowawcze zdały egzamin. Jerry Lee już kilka lat później zyskał sobie miano nieustraszonego dziecka, dla którego przeskakiwanie po wagonach jadącego pociągu to zwyczajna popołudniowa zabawa.