Opał za 150 milionów dolarów
W połowie 2002 roku rozpoczęto realizację projektu w afgańskiej prowincji Bamian, którego budżet wynosił, bagatela, 150 milionów dolarów. Były to fundusze zgromadzone w różnych krajach, które najpierw trafiły do organizacji charytatywnej w Genewie. Jej przedstawiciele pobrali z tej sumy dwadzieścia procent na poczet kosztów własnych i przekazali koncept do organizacji w Waszyngtonie, które zrobiły dokładnie to samo. Kolejne instytucje postępowały podobnie. W końcu ostatnia fundacja, do której trafiły już resztki pieniędzy, zakupiła w Iranie drewniane bale, które przetransportowała na miejsce firma gubernatora Bamianu - za stawkę pięciokrotnie wyższą niż normalna. Ostatecznie okazało się, że owe bale są zbyt ciężkie, jak na gliniane chaty Afgańczyków i wykorzystano je jako materiał opałowy.
Podobnie wyglądała sprawa zmarnowania 15 milionów dolarów, które United States Agency for International Development (USAID) przeznaczył na zbudowanie autostrady prowadzącej z Kabulu do sąsiedniego Kandaharu. Koniec końców za fundusze, które zostały po owym odejmowaniu sobie kosztów własnych, udało się wykonać tylko kawałek asfaltu z tanich i tandetnych materiałów.