Iskra w beczce prochu
Według jednych "rodzina królewska przyglądała się temu z balkonu królowej, jak na balu maskowym", według innych Karol IX próbował wpłynąć na rozwój wypadków. Było już jednak za późno. O ile Szwajcarom z królewskiej gwardii wystarczył rozkaz, o tyle mieszkańcom Paryża nie potrzeba było aż tak wiele:
"Paryżanie są zmęczeni. Głód, drożyzna, zaraza. Podatki, które trzeba płacić na wojny wypowiedziane, lecz niewygrane. Podatki, którymi trzeba przekupić najemników sprowadzonych przez hugenotów, by się stąd wynieśli. Podatki na własnych najemników. Podatki na budowę majestatycznych gmachów, których nie możemy ukończyć, bo nas na to nie stać. Podatki na to dziwaczne wesele. Czy ktokolwiek wierzy, że to dobrana para? Na pewno nie pan młody ani panna młoda. I jeszcze oczekują, że pójdziemy na wojnę z Hiszpanami? Paryżanie chcą, by te problemy nareszcie się skończyły, a to oznacza, że skończyć trzeba z hugenotami, ot co".