Krwawa łaźnia
Skłócenie tureckich dowódców szybko miało przynieść joannitom szansę na zwycięstwo. Zirytowany niepomyślnym biegiem wydarzeń Lala Mustafa Pasza postanowił przejąć dowodzenie, ale napotkał wyraźny sprzeciw admirała Piali Paszy. W efekcie Turcy przystąpili do ataku na fort św. Elma. Był to błąd, którego nie dało się naprawić. Pozbawiony strategicznego znaczenia fort szybko stał się dla chrześcijan miejscem, którego obrona była jednoznaczna z obroną całego świata zachodniego.
"Minęło bite siedemnaście dni krwawej łaźni [...]. Skrajnie trudna sytuacja skłoniła młodszych rycerzy do buntu: zamierzali wyjść na otwarte pole i umrzeć w walce jak mężczyźni, zamiast tłoczyć się jak owce w ruinie nienadającej się już do obrony. De la Valette, z typowym dla siebie geniuszem, wysłał im wiadomość, że mają "uciekać w bezpieczne mury Il Borgo".
Oskarżeni tymi słowy nieomalże o tchórzostwo, mimo nadludzkiej odwagi, z jaką walczyli do tej pory, skarceni buntownicy, którzy nie zamierzali wracać i narażać się na pogardę całego zakonu, zaczęli błagać wielkiego mistrza, aby nie zwalniał ich z posterunku, i przysięgli absolutne posłuszeństwo wszystkim jego rozkazom".